Luktons Luktons
1346
BLOG

Kim jest Bronisław Wildstein?

Luktons Luktons Polityka Obserwuj notkę 16

W zeszły piątek uczestniczyłem w spotkaniu z Bronisławem Wildsteinem, zorganizowanym przez Szczycieński Klub Gazety Polskiej przy Parafii Świętego Brata Alberta w Szczytnie.

Niezbyt duża sala parafialna była wypełniona po brzegi. Szanowny gość rozpoczął spotkanie od omówienia swojej ostatniej książki: „Czas niedokonany”. Nie było to jednak typowe spotkanie autorskie. Nie przypominam sobie, aby którykolwiek ze zgromadzonych przyznał się do lektury książek Wildsteina. W tej materii sytuację ratowała pani, która opiekowała się spotkaniem od strony merytorycznej. Nie znaczy to jednak, że publika nie była zainteresowana rozmową ze znanym autorem i dziennikarzem. Dyskusja dosyć szybko oddaliła się od literatury w kierunku spraw ogólnie polskich.

I tu muszę napisać o moim rozczarowaniu wobec Bronisława Wildsteina.

Wśród uczestników dało się zaobserwować dużą potrzebę porozmawiania o tym, co obecnie dzieje się w naszym kraju. Wiele osób szczere zatroskanych losami Polski, chciało porozmawiać z kimś, kto zawodowo zajmuję się obserwowaniem i komentowaniem rzeczywistości. Porozmawiać z kimś, kto jest „naszym” człowiekiem, walczy po „odpowiedniej” stronie barykady i może nam o tym wszystkim opowiedzieć. Takie oczekiwania można mieć wobec Bronisława Wildsteina, który dla mieszkańców małego miasteczka jest tym, który stoi przy samym froncie, widzi z bliska wszystkie te wydarzenia, które przeciętny obywatel ma szanse zobaczyć jedynie w postaci cieniów na ścianie jaskini Platona.

Moje i innych pytania, zmierzały do wyjaśnienia przyczyn aktualnej sytuacji w kraju oraz ewentualnych prognoz na przyszłość:
- czy Polska jest w stanie pójść inną drogą niż reszta krajów UE,
- czy możliwe jest u nas otrzeźwienie społeczeństwa podobne do tego na Węgrzech,
- jaki wpływ na obecną sytuacje w Polsce mają służby specjalne.

I tu zaskoczenie! Szanowny gość wypowiadał się szalenie poprawnie. Zbyt poprawnie. Z jednej strony dawał nam to, co chcieliśmy usłyszeć mówiąc okrągłymi słówkami o niedoskonałości Unii Europejskiej, by za chwile zastrzec, że generalnie to przeciwko Unii nie jest. Mówił, że może się wiele zmienić, że dużo zależy od nas, choć tak naprawdę może zdarzyć się wszystko. Mnie najbardziej zdziwiło gdy zaczął umniejszać znaczenie wpływu służb specjalnych na naszą rzeczywistość odcinając się od wszelkich teorii spiskowych. Przyczyn teraźniejszego obrazu naszej sceny politycznej upatrywał w chaosie jaki panował po 89 r., niezająknowszy się nawet o wpływie rosyjskiej agentury. Wildstain zgodził się ze mną, że media w Polsce skutecznie manipulują społeczeństwem tworząc swoiste symulakrum, by za chwilę wspomnieć, że tak naprawdę wynika to głupoty dziennikarzy, którzy naprawdę wierzą w to co mówią. To, że wiodące stacje mówią jednym głosem wynika z tego, że dosyć przypadkowo mają w tym wspólny interes. Z wszystkich wypowiedzi Wildsteina można było wysnuć wniosek, że wprawdzie nie jest teraz w Polsce za dobrze, ale bynajmniej nie jest to efekt realizacji czyjegoś planu, a po prostu (jak domniemam) efekt niedojrzałości naszego społeczeństwa, które w swej postkolonialnej mentalności nie jest w stanie wytworzyć niczego lepszego.

Najciekawiej jednak się zrobiło, gdy przełamałem się i zadałem obciachowe pytanie o masońską przeszłość Wildsteina. Na sali usłyszałem westchnięcia zażenowanych „bardziej kulturalnych” uczestników (ale co mi tam, he he). Pytanie postarałem się sformułować w miarę taktownie. Wspomniałem, że osoba wierząca chcąca widzieć w szanownym gościu autorytet potrzebuje wyjaśnienia tej kwestii. Spytałem dlaczego znalazł się w szeregach masońskich i dlaczego je opuścił.

Odpowiedź mnie zaskoczyła. Bronisław Wildstein stwierdził, że właściwie to nie uważa, żeby osoba wierząca nie mogła należeć do loży masońskiej. Nie wszystkie loże w równym stopniu są przeciw wierze. Zdębiałem. Nie wiem jaką „wiarę” miał na myśli bohater spotkania, bo nie podejrzewam go, żeby nie wiedział, że przynależność do organizacji masońskiej łączy się w Kościele Katolickim z ekskomuniką.

Jak zrozumiałem, Wildstein wstąpił do loży szukając odpowiedzi na podstawowe (metafizyczne, jak mniemam) pytania. Wspomniał, że w sumie może trochę się rozczarował, ale nie wyraził żadnej kategorycznej krytyki tej organizacji. Przypomniał, że wiele znanych i ważnych dla Polski postaci historycznych należało do lóż masońskich.

Na koniec przypieczętował sprawę mówiąc, że to nie jest tak, że organizacja masońska próbuje rządzić światem, może niektóre loże mają jakieś tam plany, ale generalnie nie są groźne. Cóż. Poczułem się bardziej ucywilizowany.

Zaraz potem Pani opiekująca się spotkaniem zakomenderowała, że musimy kończyć. Gdy gość spotkania wstawał od stolika, do mikrofonu dostał się jeszcze jeden uczestnik i z przejęciem w głosie powiedział, że nie chciałby, żeby te spotkanie zakończyło się konkluzją, że nasza sytuacja w kraju nie jest wynikiem żadnych planów, a jedynie dziełem przypadku i bałaganu. Wyraził obawę się, że jednak taki plan jest, a może go snuć chociażby Putin.

Bronisław Wildstein odpowiedział, że się zgadza i może został źle zrozumiany, a to pewnie jego własna wina. Kontynuował, że oczywiście jest wielu takich, co mają plan na Polskę, jest Rosja, są Niemcy, są też ludzie dobrzy, który mają swój plan na Polskę.

Moje ogólne wrażenie, z tego spotkania wiąże się z dużym rozczarowaniem osobą Bronisława Wildsteina. Do tej pory z przyjemnością czytałem jego artykuły, zaliczając go do grona „tych, co są po naszej stronie”. Teraz zwątpiłem. Wildstein, na temat spraw bardzo ważnych wypowiadał się powierzchownie nie dotykając istoty rzeczy. Gdyby miałkość odpowiedzi Wildsteina wynikała jedynie z braku jego wiedzy, nie miał bym do niego żadnych pretensji. Jednak nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że autor „Doliny nicości” świadomie i specjalnie unika treściwych odpowiedzi. Ten sam fałsz obecny w jego opisie masonerii dał się w zauważyć w spłycającym i banalizującym istotę problemu opisie sytuacji naszej ojczyzny.

Nie będę teraz domniemywał przyczyn postawy Bronisława Wildstaina. Podzielę się tylko jedną refleksją. Na tym skromnym spotkaniu spostrzegłem, jak bardzo część naszego społeczeństwa potrzebuje spotkania z kimś, kto pomoże im odnaleźć się w teraźniejszej rzeczywistości. Podział Polaków na dwa obozy jest coraz bardziej wyraźny i bolesny. Jeden z tych obozów z niepokojem słucha kłamstw w telewizji, z bezradnością dziwi się, że kolejne afery uchodzą rządzącym na sucho, nie uszczuplając ich mocnej pozycji we wszechobecnych sondażach. Jeden nie młody już pan, z niepokojem w głosie spytał: co będzie z Polską? Nie wymagam od nikogo aby potrafił odpowiedzieć na takie pytania. Wiem jedno, część naszego społeczeństwa potrzebuje kogoś, kto pomógłby zagospodarować ten niepokój i troskę o przyszłość naszej Ojczyzny.

Luktons
O mnie Luktons

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka